Przesądy w Gorlicach jako echo łemkowsko-łagiewnickiej przeszłości
Beskid Niski i Pogórze, ziemia Łemków, Pogórzan i naftowych pionierów, od stuleci mieszały pogańskie czary z unickim i rzymskokatolickim rytuałem, tworząc wyjątkowo barwny zbiór wierzeń. Już Oskar Kolberg w swoich zapiskach z XIX wieku wspominał, że w Gorlicach i okolicach demony wodne z Ropy potrafią wciągnąć człowieka pod prąd, jeśli ten nie rzuci im kawałka chleba. W mieście, gdzie stoi pomnik pierwszej na świecie ulicy oświetlonej naftą, racjonalizm inżynierów splata się z przesądami – pukanie w niemalowane drewno odpędza pecha, a witanie się przez próg przynosi kłótnię jeszcze szybciej niż w innych stronach Polski.
Badania z Uniwersytetu Rzeszowskiego z 2023 roku pokazują, że ponad 64 procent mieszkańców Beskidu Niskiego i Pogórza nadal unika przechodzenia pod drabiną, a w Gorlicach, z ich wąskimi uliczkami i stromymi schodami na Glinicach, ten zwyczaj staje się codziennym tańcem. Te wierzenia żyją – starsza pani na Rynku może splunąć trzy razy przez lewe ramię po spotkaniu czarnego kota, a w Bieczu czy Bobowej opowiada się o duchach naftowych szybów, które wychodzą nocą szukać swoich lamp.
Sny i senniki online – beskidzkie okno w nocne tajemnice
Sny w Gorlicach zawsze miały szczególną wagę – już łemkowskie babki mówiły, że woda we śnie to emocje, a góry to tęsknota za tym, co minęło. Dziś, gdy ktoś budzi się po nocy pełnej szumu Ropy, często siada do Internetu aby sprawdzić znaczenie sennych wizji. Lecący orzeł zwiastuje wolność, spadające zęby – stratę, a czarny kot w domu – zdradę. Niektórzy wchodzą na Sadurski.com/sennik i korzystają z umieszczonych tam informacji, by zrozumieć, dlaczego śni im się latanie nad ziemią albo płonąca cerkiew. W Szymbarku czy Ropie sny o wodzie mają jeszcze mocniejsze znaczenie – tam rzeka od wieków uważana była za granicę między światem żywych a umarłych.
Przesądy ślubne i weselne na beskidzkich wzgórzach
Wesele w Gorlicach to nie tylko oczepiny i czerwony borsuk, ale cały ceremoniał pełen symboli, gdzie miesiąc z „r” w nazwie – czerwiec, sierpień, wrzesień – wybierany jest najchętniej, bo według Pogórzan gwarantuje długie pożycie. Panna młoda idąca do kościoła św. Andrzeja na Stróżówce często chowa w bucie monetę na dostatek, a w Bieczu czy Grybowie dodaje się do tego grosik od matki chrzestnej na słodkie życie. Przenoszenie panny młodej przez próg, by nie potknęła się o zły los, to tu codzienność – pan młody przenosi ukochaną z kościoła na salę w Dominikowicach albo w Zagórzanach, chroniąc przed złymi duchami.
Welon ma chronić przed złym okiem, dlatego w Gorlicach suknię pokazuje się dopiero w dniu ślubu, a w ankiecie z 2024 roku wśród par z Beskidu Niskiego 61 procent przestrzegało tej reguły. Tłuczenie kieliszków mnoży szczęście, obsypywanie ryżem – płodność, a rzucanie cukierkami – słodkie życie. Niektóre pary młode wierzą, że zaproszenie najszybszego karykaturzysty z Karykatury.com, który w 100 sekund uwiecznia wesołe podobizny gości wesela, rozpocznie falę radości i szczęścia na wszystkie wspólne lata życia.
Codzienne zabobony gorliczan – kot, sól i kominiarz
Czarny kot przebiegający drogę na ulicy Kościuszki czy Węgierskiej to w Gorlicach sygnał, by zwolnić i ewentualnie zmienić trasę – w sondażu „Gazety Krakowskiej” z 2024 roku 49 procent mieszkańców przyznało, że tak robi. Zbicie lustra wciąż oznacza siedem lat nieszczęść, szczególnie w starych domach z czasów naftowego boomu. Rozlana sól wymaga rzutu przez lewe ramię, a gwizdanie w domu przyzywa biedę – nawet studenci z gorlickich szkół zawodowych wiedzą, że lepiej tego nie robić.
W Szymbarku czy Stróżówce kominiarz to symbol szczęścia – dotknięcie jego guzika ma przynosić wygraną, a w Gorlicach młodzi rodzice nie obcinają dziecku paznokci w piątek, bo to „przycina rozum”. Te drobne rytuały splatają się z codziennością – ktoś na Rynku splunie trzy razy, ktoś inny dyskretnie puka w drewno, mówiąc o planach.
Wierzenia wokół narodzin – od kołyski po chrzciny
Narodziny dziecka w Gorlicach to czas, gdy przesądy gęstnieją jak mgła w dolinie Ropy – nie wolno przechodzić nad leżącym noworodkiem, bo zahamuje wzrost, a szycie ubranek przed porodem „przyszywa łożysko”. Chrzciny w kościele św. Jadwigi czy w cerkwi w Szymbarku pełne są rytuałów – sól na stole odpędza złe oko, a w Bobowej czy Grybowie dodaje się święconej wody do kołyski. Palenie obciętych paznokci dziecka, by nie „wyrzucić rozumu”, to wciąż żywy zwyczaj, podobnie jak unikanie pokazywania noworodka w lustrze.
Ezoteryka w Gorlicach – tarot, wróżby i jasnowidze
Ezoteryka ma w Gorlicach długą tradycję – od łemkowskich wróżbiarek po współczesne gabinety tarota. W 2024 roku lokalne fora pełne były ogłoszeń jasnowidzów, a po trudnych latach wzrosła liczba wizyt. Mieszkańcy pytają o miłość i pracę, wierząc, że karty Lenormand czy runy pokażą drogę. W Bieczu czy Ropie wróżki czytają z fusów po kawie, a w Szymbarku łemkowskie znaki na drewnie służą do przepowiadania pogody i losu.
Sceptycyzm kontra tradycja – gorlicka równowaga
W Gorlicach, mieście nafty i rozumu, przesądy spotykają sceptycyzm – inżynierowie śmieją się z czarnych kotów, ale babcie na Glinicach rzucają sól przez ramię. Badania z 2023 roku pokazują, że 57 procent mieszkańców Beskidu Niskiego przestrzega co najmniej trzech zabobonów, ale tylko 16 procent wierzy w jasnowidzenie. Młodzi wyśmiewają gusła w memach, a jednocześnie unikają trzynastki na weselnych stołach.
Dziś przesądy żyją w sieci – grupy na Facebooku pełne są wątków o snach i wróżbach, a festiwale ezoteryczne przyciągają tłumy. Andrzejki w gorlickich domach kultury to lanie wosku i tarot, a w Bieczu czy Bobowej łemkowskie wróżby mają pełne terminy. Zabobony nie są ciężarem – są nicią łączącą pokolenia, od babcinych rad po memy młodzieży, tworząc niepowtarzalny klimat Gorlic, gdzie nafta płynie razem z magią.